Wydaje mi się, że takim pierwszym przełomowym momentem w moim życiu były narodziny syna. Było to w 2005 roku. Powróciły znów dawne rozmyślania. Dodatkowo patrząc na synka zastanawiałem się jaką wiedzę mu przekazać, jak go ukierunkować aby robił to co chce, aby był kim chce, aby był szczęśliwy? Jak zacząłem baczniej zwracać uwagę na innych rodziców, inne dzieci poczułem straszną odpowiedzialność za wychowanie, ukształtowanie syna! Dziecko jest tak podatne na sugestie, autorytet rodziców. Jest „plastyczną masą” z której można ulepić dowolnego człowieka. Często rodzice popełniają tutaj błąd realizując na dziecku własne marzenia zamiast pozwolić mu żyć własnym życiem dając mu solidne podstawy: MIŁOŚĆ i WIARĘ. Przy odpowiedzialności za wychowanie drugiego człowieka nachodzi mnie przemyślenie dlaczego my ludzie ograniczamy się różnymi egzaminami, zezwoleniami, które nie każdy może zdać czy dostać a człowieka może wychować każdy!! Co prowadzi czasami do jeszcze większych konsekwencji niż np. prowadzenie auta bez prawa jazdy. Ostatnio wydarzyła się straszna tragedia w USA gdzie szaleniec zastrzelił dzieci w szkole. Zastanawiam się na kim ciąży większa odpowiedzialność: na producencie broni czy na tych co uchwalili przepisy umożliwiające łatwy dostęp do broni czy może jednak na matce, która tak wychowała syna??!!!