Zastanowiło mnie jak prawo przyciągania, miłość, nasze myśli i uczucia mają wpływ na biznes i firmy prześcigające się w walce o klienta. Co rusz jesteśmy bombardowani reklamami jak to jesteśmy ważni i firmy o nas dbają, nas klientów. To sprzedają zadowolenie, to jesteśmy ich bohaterami, to… Obserwując to co widzę w reklamie a później spotyka mnie w życiu dochodzę do wniosku, że jest to jedna wielka iluzja i nic dziwnego, że chyba każda firma ma swój szczyt sukcesu a następnie, wcześniej czy później, chyli się ku upadkowi. Dzieje się tak z firmami, systemami politycznymi i innymi organizacjami. Teoretycznie stanie się tak również z religiami, nawet chrześcijaństwem. Nie dlatego, że nauki Jezusa są złe tylko dlatego, że ludzie na przestrzeni lat zmienili je, zinterpretowali po swojemu (nie są w jedności z Bogiem a nauki przefiltrowali przez swój system przekonań więc mogą być one źle zrozumiane. Jezus tego nie przewidział lub o tym nie wiemy bo kościół wiele ukrył! Dobrze ujął to Budda „nie wierzcie…” – zapraszam do rozdziału 34, (to tak na marginesie) i użyli do własnych celów. Dzieje się tak ponieważ ludzie nieświadomie, na poziomie energetycznym wyczuwają tę obłudę. Nie da się działać w takiej sprzeczności!! Dlatego ciągle wam powtarzam aby szukać harmonii ze swoim wnętrzem, miłością i prawdą. Gdy pozbawiacie się tej harmonii i działacie w sprzeczności z prawami świata to również narażacie się na upadek. Stąd biorą się choroby i inne cierpienia!!
Reklamy te są z reguły wymyślane przez firmy zewnętrzne. Czasami wizję takowej ma jakiś główny szef i on z reguły akceptuje to co wymyślili inni. Założenia są z reguły dobre i prawdziwe. W głowie takiego prezesa rodzi się rzeczywiście pomysł aby dać ludziom „coś”. Wiele osób na starcie swojej firmy, zakładając ją ma z reguły wyższe cele. Chce dostarczać swoim klientom coś nowego, wartościowego i przy okazji realizować swoje pasje. Niestety z biegiem czasu te pozytywne cele aby dać ludziom coś dobrego przemieniają się w chęć zysku. Chorego zysku za wszelką cenę, gdzie dobro klienta, pracownika zostaje zepchnięte na plan dalszy. Najważniejsze stają się cyfry księgowe i zysk.
Jak kiedyś wspomniałem nie ma złych ideologii, organizacji. Są one takie jak ludzie, którzy je tworzą. Również i firmy składają się z ludzi. I to właśnie ludzie pracujący w danej organizacji tworzą ją. Ich ambicje, myśli, marzenia, to co mówią, jakie mają przekonania tworzą ich życie ale również wpływają na życie firmy/organizacji. Najgorzej jest i najszybszy upadek staje się gdy ludzie na najwyższych szczeblach zatracają swe pasje na rzecz niepohamowanej chęci zysku i zaspokajania ambicji bycia lepszym (jakiś kompleks??). To oni kreują politykę, atmosferę firmy. Gdy jest to wszystko podszyte obłudą to musi w końcu upaść. To od nich idzie przykład w dół i tę negatywność przejmują inni.
Daną organizację tworzą również pracownicy szeregowi i w większości jest ich znacznie więcej niż przełożonych. Również w ich przypadku, ich podejście, myśli, co mówią kreuję ich rzeczywistość i rzeczywistość w firmie. To jak odnoszą się do klientów, jak z nimi i między sobą rozmawiają, o czym itp. ma energetyczny wpływ na to co się wydarza. Gdy firma chyli się ku upadkowi to nie jest to tylko „zasługa” szefów ale wszystkich ludzi, którzy w niej pracowali, tworzyli jej energię!! Sami na pewno zauważacie, że tam gdzie pracujecie, jeżeli jest dobra, pozytywna energia to lepiej i bardziej twórczo się pracuje. Rozwiązania przychodzą same i wszystko idzie w dobrym kierunku. W przeciwnych wypadkach obraca się wszystko w ruinę. I nawet gdy na początku, po wyciśnięciu wszystkich możliwości z pracowników jak soku z cytryny wydaje się, że wszystko jest OK bo „jest cyfra” to wcześniej czy później taka iluzja runie. Nie da się działać w tak negatywnym polu energii. Pracownicy niższych szczebli również tworzą te negatywne pole, gdy ciągle narzekają, obgadują to są współwinni tego upadku jak pozostali. Nawet zabiegi HR niewiele tu pomagają. Można kogoś zmotywować ale gdy nie ma on wewnętrznego przekonania to i tak taka wywołana sztucznie motywacja szybko się wypali. Nie da się długo działać w sprzeczności ze sobą!! Gdy tak ktoś robi przez dłuższy okres to musi wpędzić się w jakąś frustrację, chorobę czy inny obłęd. Niestety bardzo często pod przykrywką programów rozwojowych czyli inwestycji w człowieka, pod obłudą współdecydowania przez pracowników wykorzystuje się ich do własnych celów biznesowych a nie do realizacji celów z reklamy. Jest takie powiedzenie, że „przedsiębiorstwa nie są instytucjami charytatywnymi i mają zarabiać.” Po części zgadzam się z tym. Tak niestety poukładany jest ten świat i ciężko go tak z dnia na dzień zmienić. Jednak trzeba by wrócić do założyciela i jego misji przedsiębiorstwa. Co było tą misją gdy się tworzyła firma, jakiś wyższy cel czy zysk?? W większości firm założenia wydają się być OK, tylko ludzie którzy powinni je realizować nie są do nich przekonani, nie wierzą w nie i wychodzi jak często widać. Bierze się to często stąd, że nie robimy tego co lubimy a jedynie to co nam „wpadło”.
Podobnie jest u sportowców. Gdy zawodnik uprawia daną dyscyplinę dla przyjemności bez przymusu wygrania to odnosi zwycięstwa a pieniądze same przychodzą! Gdy jednak robi to tylko dla pieniędzy i samej wygranej jako takiej to jego upadek jest bliski. Bardzo dobrze oddaje to te chińskie powiedzenie: „Kiedy łucznik strzela nie dla samej wygranej, panuje nad wszystkimi swoimi władzami. Kiedy strzela by wygrać mosiężną klamrę, staje się nerwowy. Kiedy strzela, by zdobyć nagrodę wykonaną ze złota, staje się ślepy, widzi cel podwójnie, a umysł go zawodzi. Umiejętności jego się nie zmieniły: to nagroda go rozdwaja. Zależy mu na niej. Więcej myśli o niej niż o strzelaniu, a potrzeba zwycięstwa wysysa jego moc.”
Tak zastanawia mnie czy jakby przestać w firmach planować a rzeczywiście skupić się na chwili obecnej, w tu i teraz, Jakby zaufać przyszłości to czy wyniki byłyby równie dobre a może lepsze?? Ograniczyć się jedynie do ogólnego nakreślania kierunku w którym powinna zmierzać organizacja a resztę pozostawić losowi. Jest to dość rewolucyjne. Rodzi się tylko małe „ale”. Jak do takiej organizacji pozyskać ludzi równie pozytywnie nastawionych, kierujących się zasadami o których wspominam?? I przede wszystkim jak rozpoznać takich ludzi?? Można założyć, że jakby taką firmą tworzyli tylko i wyłącznie ludzie pozytywnie nastawieni, pełni wiary i dobra to sukces murowany. Wydaje się to jednak na chwilę obecną utopią i teorią…
Podsumowując pragnę podkreślić, że to my kreujemy naszą rzeczywistość i jesteśmy za nią odpowiedzialni więc gdy chcemy zmian w naszej pracy to zacznijmy od siebie. Dajmy pierw od siebie a później żądajmy od innych. Jednak aby nie dawać się tylko wykorzystywać, gdy widzimy, że nasze wysiłki idą na marne, gdy tracimy tylko swoją energię, nie ma zadowolenia z pracy i negatywność nas przerasta to może czas na zmiany. Pamiętaj o tym co zawsze powtarzam, wycisz się, pozbądź się negatywnych emocji, spójrz w swoje wnętrze i wówczas podejmij decyzje o odejściu. Podążaj za swoimi marzeniami i pasjami bo gdy będziesz wciąż tkwić z toksycznym układzie bo tak trzeba, bo kredyt bo „coś” to twoje marzenia nigdy nie zrealizują się a ty pozostaniesz sfrustrowanym człowiekiem, który zatracił sens istnienia i „własną legendę”.
Tak mnie jeszcze naszło odnośnie firm i w nawiązaniu do rozdziału o schematach. Amerykanie jako chyba liderzy motywacji wyznają zasadę, że co ok.5 lat powinno się zmienić pracę. Czasami może to być zmiana stanowiska w ramach firmy ale całkowicie w innym otoczeniu niż dotychczas. Wg mnie właśnie chodzi o to aby nie popadać w schematy, że jesteśmy wciąż w tym samym środowisku, z tymi samymi wyzwaniami, ludźmi, którzy z reguły mówią wciąż o tym samym to popadamy w to schematyczne myślenie. Dlatego firmy powinny zadbać aby zapewnić pracownikom takie możliwości zmiany. U nas nie ma jeszcze takich tradycji jak w USA, że całe rodziny przeprowadzają się do innych stanów bo rodzic zmienia pracę ale część ludzi tak już robi. Są u nas jeszcze firmy, gdzie pracownicy pracują grubo powyżej 10 lat na tych samych stanowiskach. Z jednej strony firmie to pasuje bo ma doświadczonego pracownika, który robi co do niego należy. Jednak może on popadać w pewne schematy, być mniej twórczy (w szczególności na stanowiskach gdzie jest to wymagane) i powoduje, że pracownik staje się „robotem”. Z drugiej strony również pracownik się ogranicza popadając w pewien konformizm i zamierają instynkty przetrwania, chęć poszukiwania czegoś nowego i samorozwijania się. To najczęściej tacy ludzie gdy tracą pracę nie potrafią się odnaleźć. Taka moja mała uwaga o firmach i schematach.
Na koniec tak pod przemyślenie, czym jest sukces? Jest to decyzja jakiejś grupy ludzi, że coś jest dobre.