Henry Ford zapytany o źródło sukcesu legendarnego modelu Forda T odpowiedział: „nie korzystaliśmy z badań marketingowych – gdybyśmy zapytali klientów czego potrzebują, to powiedzieliby, że szybszego konia, ponieważ nie wiedzieli czym właściwie jest samochód”.
Gdy czytam tego typu historyjki, sentencje to utwierdzam się w przekonaniu, że tacy ludzie byli, są i będą. Moje serce wówczas rośnie ponieważ są one niejako dowodem na istnienie Prawd tu zawartych. Dowodzą, że mając swoje marzenia i wiarę w ich realizację można odmienić nie tylko swoje życie ale również i innych. Gdyby nie tacy ludzie pełni pasji to czy dziś mielibyśmy prąd, jeździli samochodami, latali samolotami i wiele wiele innych rzeczy bez których chyba ciężko wyobrazić sobie dzisiejszy świat i nasze życie. Nawet tego bloga w internecie. Jest to praca i pomysły tysięcy ludzi, którym za to dziękuję.
Nie wnikam czy jest to iskra boża, dar, błogosławieństwo czy czynniki zewnętrzne typu rodzina, kultura itp. które mogły ukształtować tych ludzi w ten a nie w inny sposób. Czynniki, które nauczyły, pobudziły ich do kreatywności, do marzeń, do działania… A może to te czynniki to dar boży? Pewno każdy przypadek jest inny i dowodziłby czegoś innego. Tak czy siak nie zmienia to faktu, że mieli odwagę realizować swoje marzenia i pasje.
Zastanawia mnie fakt dlaczego w całej historii ludzkości stosunkowo niewielki procent czy wręcz może nawet tylko promil ludzi mógł się w ten sposób zrealizować? Może jest to tylko promil ludzi, o których usłyszeliśmy i są znani a ludzi, którzy realizują swoje marzenia i żyją własnym życiem jest o wiele więcej? Są to Nowakowie, Smith’owie, którzy nie koniecznie muszą od razu odkrywać nowe rzeczy a po prostu robią w życiu to co lubią i są przy tym szczęśliwi. Jest to mechanik samochodowy, który lubi swoją pracę i robi to dobrze i z zaangażowaniem. Jest to fryzjer, który doradza klientom fryzury do ich twarzy i robi to z pasją. Jest to ksiądz, który jest z powołania i daje wspaniałe kazania, inspiruje ludzi, daje im wiarę i nadzieję. Jest to sąsiadka, która uwielbia podróże i potrafi zorganizować wyjazd dookoła świata za 100 dolarów. Przykładów takich ludzi moglibyśmy już podać w milionach. I oto właśnie chodzi. Nie trzeba być od razu wielkim wynalazcą, nie trzeba być milionerem aby wieźć szczęśliwe życie. Zacytuję ponownie dialog z „Poranka kojota” – „…musisz odpowiedzieć sobie na zajebiście ważne pytanie, co lubię robić? i później zacząć to robić…” Zastanów się, zapytaj się siebie co lubisz, co sprawia ci przyjemność i zacznij to robić. Nie pytaj innych tylko siebie! A gdy już to odnajdziesz to rób to z pasją, zaangażowaniem i miłością. Gdy nie wiesz co to jest to poproś o przewodnictwo swoją podświadomość, Boga czy w cokolwiek wierzysz i bądź cierpliwy, miej otwarty umysł a los objawi ci to. I pamiętaj, że każde zwątpienie, narzekanie, każda negatywna myśl oddala cię od celu. To jakbyś robił dwa kroki w przód a później jeden w tył, idziesz ale bardzo powoli. A gdy już spotka cię coś szczęśliwego pamiętaj podziękować za to. Róbcie co kochacie!