Myśli inspirowane…cd

Ciąg dalszy myśli, które przyszły spontanicznie na to co widziałem…

tutaj ciąg dalszy (klik)

 

 

Może to nie wycofanie czy lęk? Tylko samoświadomość, odpowiedzialności za to co się wydarza?

 

Wszystko jest bez znaczenia. Ewentualne znaczenie nadaję ja. Niepotrzebnie. Życie płynie przeze mnie swobodnie. Mam wolny i spokojny umysł. Przychodzi to co daje mi radość. Jeżeli mam czemuś dać energię to niech daje mi uczucie radości. Jestem przy tym wolny od poczucia winy. Akceptuję to co jest i ufam temu co nadchodzi.

 

Dwa potężne programy: sumienie i słuszna sprawa dające poczucie winy, blokujące pełnię życia.

 

Koniec szukania, życie płynie swobodnie przeze mnie.
Przychodzi to co jest dobre i potrzebne, to na co jestem gotowy. Wzrastam w bogactwie, miłości i wolności.

 

Co jest jeszcze możliwe ponad to co uznałem za możliwe?

 

Jak dostrzec przyczyny tego co się dzieje w tym doczesnym świecie, co we mnie to spowodowało, czy mogę i jak na to wpływać świadomie?

 

Jako istoty ludzkie dostrzegamy tylko skutki a nie znamy przyczyn stąd pomieszanie.

 

Cały doczesny świat to placebo.

 

Człowiek wytrąca świat z równowagi przez co są dokonywane korekty bo wszechświat jest w i dąży do stanu równowagi. Pozostań niewzruszonym, w równowadze i harmonii z otoczeniem.

 

Mam „tylko” tę chwilę… i tu jest wszystko, pełnia wolności.

 

Jestem przestrzenią w której pojawiają się myśli, emocje, wydarzenia… życie.
Pojawia się to czemu dałem wcześniej energię bądź jakie mam programy?

 

Im szybciej zrozumiesz, że nie ma boga, który chce czegoś od Ciebie, jakiś ofiar, modlitw, poświęceń czy ma plan na Ciebie tylko jest Życie (Energia) wokół Ciebie, która odpowiada na Ciebie, Twoje myśli, emocje tym szybciej odmienisz Swoje życie, uwolnisz się od cierpienia i zaczniesz żyć jego pełnią. Ty jesteś przyczyną.

 

Żyję w zgodzie z wszechświatem.

 

Cały wszechświat jest odpowiedzią na istotę ludzką. Również choroby, wojny… są odpowiedzią na strach, który jest w nas. Nie myśl, nie afirmuj, nie módl się o pokój ani o zdrowie bo mają one te samo źródło co wojna i choroba. Wznieś się ponad to. Tam jest prawdziwy pokój i zdrowie.

 

Jestem przestrzenią, życiem, boskim umysłem, w którym wszystko się objawia. To jest we mnie, akceptuję to i uwalniam się od tego.

 

Wolność jest nie z tego świata.

 

Można rzec, że im mniej myślisz, mówisz, robisz tym lepiej. Jeżeli już musisz to niech to będzie z czystości serca, spontanicznie, bez oczekiwań.

 

Jeżeli Ci się wydaje, że dzieje się „źle” to tylko Ci się wydaje bo i tak dzieje się najlepsze co może na tę chwilę a jest to wynikiem Twoich przeszłych myśli i czynów. Bądź świadomy czemu dajesz swą uwagę (energię) bo teraz tworzysz swą przyszłość.
Ten który chce być wolny blokuje drogę ku wolności.

 

Kim jesteś? Kim chcesz :)
To jak siebie zdefiniujesz ograniczy Cię.

 

Wszystko co definiujesz, nazywasz, oceniasz… zapraszasz do swego życia. Staje się to częścią Ciebie.

 

Nie wykluczone że człowiek nie odkrywa wszechświata, jego prawd i zasad tylko go i je tworzy.

 

Jest wielką ignorancją pragnąć czegokolwiek. Byłoby to założeniem, że ograniczony ludzki umysł wie lepiej czego chce niż jego duch.

 

Jest opowieść mówiąca, że nic nie wlejesz do pełnego naczynia. Tak jest. Tylko nie chodzi o to aby coś wlewać i wylewać bo zamieniasz wtedy jedną iluzję na drugą. Należy być niewzruszonym jak to naczynie. Nie ważne co masz w sobie, czy jest to ciepłe czy zimne, czy dobre czy nie… Ważne że jesteś tego świadomy i nie ma to na ciebie wpływu.

 

Każda reakcja w jedną stronę powoduje również skutek na drugim końcu.

 

Wszystko dzieje się przeze mnie dla mnie. Ja jestem przyczyną i skutkiem. Wszystko co dostrzegam wokół, w innych, jest we mnie. Rozpuszczam to. Kroczę drogą równowagi i harmonii. Jestem wolny od oczekiwań, ocen i porównań. Jestem świadomy siebie. Ufam sobie. Akceptuję siebie. Wybaczam i błogosławię sobie. Dziękuję, kocham siebie.

 

Jest tylko jedna choroba, choroba umysłu.

 

Gdy jesteś między młotem a kowadłem bądź jak powietrze. Miej wyjebane na jedno i drugie.

 

Daję innym przestrzeń do bycia sobą.

 

Można zauważyć dwa główne podejścia do życia… Jedno: gdy ktoś chce pić to biega, szuka, walczy, zdobywa coś do picia. Drugie: gdy ktoś chce pić to idzie dalej w zaufaniu i gdy pojawia się okazja napicia to pije to co otrzymał.

 

Akceptuję to co jest albo odważnie zmieniam co mi nie pasuje. Tylko po co?! 😉

 

Dotarłem do pierwotnej natury gdzie jest źródło „plusa”  i „minusa” oraz coś ponad nimi. Plus i minus mają to samo źródło. Jestem ponad nimi.

 

Być może nadszedł czas, żeby przestać próbować „naprawiać” tego, kogo masz przed sobą, przestać próbować udzielać mu rad i rozwiązywać jego problemy. Nie jesteś w tym zbyt dobry, przyjacielu. Twoją naturą nie jest manipulowanie, lecz obecność… nie podział lecz pełnia.
Być może już czas, aby przestać udawać, że jest się wszystkowiedzącym autorytetem, nieomylnym nauczycielem, w pełni uzdrowionym ekspertem. Nawet mając najlepsze intencje, możesz bezwiednie zakłócać czyjś naturalny proces powrotu do zdrowia. Możesz utrzymywać go w zależności od siebie, odsuwając go od głębokiego zaufania w jego własne, osobiste doświadczenie.
Pamiętaj, on czy ona być może musi poczuć się gorzej, zanim poczuje się lepiej. Może musi bardziej poczuć swój ból, nim otworzy się na swoje prawdziwe źródło uzdrowienia. Może ten człowiek musi umrzeć dla tego, kim myślał, że jest, zanim będzie mógł naprawdę żyć. To jest prawdziwe tak samo dla niego jak i dla ciebie.
Więc wyluzuj. Oddychaj. Wyjdź z dramatu. Uznaj swoje pragnienie, żeby go zmieniać, naprawiać, czy nawet uspokajać.
Po prostu słuchaj bez osądzania i staraj się zrozumieć w jakim miejscu jest teraz ta osoba. Postaw się na jej miejscu. Zobacz jasno kogo i co masz przed sobą.
Być może najlepszą pomocą jaką możesz zaoferować jest twoja klarowność i nieosądzająca uwaga – twoje naturalne współczucie. Daj taki przekaz – bądź taką obecnością, zaoferuj taką otwartość. Pozostań otwarty na rozwiązania, które jeszcze się nie pojawiły. Zaufaj nieznanym i niesamowitym procesom życia. Bądź milczącą intencją – a wtedy właściwe słowa, działania, interwencje i decyzje nadejdą bez wysiłku.
Uświęć chwilę tego człowieka tym, że nie uciekasz. Bądź zwierciadłem jego własnej zdolności do bycia obecnym. Zaufaj pradawnej tajemnicy uzdrawiania.
Być może prawdziwe lekarstwo może zadziałać dopiero wtedy, kiedy „ty” zejdziesz z drogi. Tak, lekarstwa i dobre rady mogą uśmierzyć, a nawet usunąć symptomy, ale zaproszenie do głębszego duchowego uzdrowienia będzie czaić się tuż po powierzchnią rzeczy.
Fragment pochodzi z książki Jeffa Fostera – TAK! Kochaj to co jest…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *