Czytałem już wcześniej książkę „Siła” Rhondy Byrne jednak nie zwróciłem uwagi na zawartą w niej myśl Richarda Feynmana laureata Nagrody Nobla „Do tej pory żadne fakty biologiczne nie dowodzą nieuchronności śmierci. Dla mnie oznacza to, że śmierć wcale nie musi być nieuchronna i tylko kwestią czasu jest odkrycie, co tak naprawdę nas ogranicza.”
Tak na marginesie polecam wracać do książek ponownie ponieważ za każdym razem odkrywa się coś innego, na coś innego zwraca się uwagę. Teraz czytając ją ponownie mocno mnie to zaintrygowało. Zgłębiając tajniki prawa przyciągania czy innych teorii życiowych czy nawet zahaczając o aspekty religijne zacząłem się nad tą sentencją mocno zastanawiać bo jest to dość szokujące stwierdzenie. Człowieki od dawna poszukują eliksirów, mocy aby przezwyciężyć śmierć. W szczególności gdy odchodzi ktoś bliski, młody, padają pytania: dlaczego teraz, jak to się stało, czy można było tego uniknąć…?
Z biologicznego punktu widzenia organizm ludzki sam się regeneruje. Joseph Murphy podaje, że organizm regeneruję się całkowicie w 11 miesięcy. Ja znalazłem w sieci jeszcze info: „większość komórek w organizmie powstaje i ginie. Błona żołądkowa odnawia się co trzy dni. Skóra łuszczy się i regeneruje co miesiąc. Szkielet odnawia się co 10 lat.” Czytając to wszystko można dojść do wniosku, że człowiek to takie „perpetuum mobile” więc dlaczego umieramy…??
Mając w głowie to o czym tu piszę w temacie potęgi podświadomości i prawa przyciągania dochodzę do wniosku, że jest to z tym związane. Po pierwsze primo zgodnie z poprzednim wpisem to nasza odpowiedzialność i my sami kreujemy własne życie poprzez skupienie myśli więc odpowiedź musi być w nas. Po drugie primo nie wykorzystujemy mocy miłości i skupiamy myśli na rzeczach negatywnych przyciągając różne „anomalie” pod postacią niekorzystnych zdarzeń, wypadków czy chorób, które prowadzą w końcu do osłabienia organizmu i jego śmierci. Każda choroba organizmu jest wywołana anomalią w umyśle poprzez skupienie uwagi na czymś negatywnym. Nie musi to być bezpośrednie skupienie na chorobie czy śmierci a wystarczy negatyw i brak miłości nawet w najmniejszych sprawach, rzeczach. Zazdrość, obgadywanie, złość, zaniedbanie, pomówienia, nieuczciwość… można mnożyć te negatywy, których wiele w życiu każdego a powodują one, zgodnie z prawem przyciągania że to co dajesz to otrzymujesz, powrót ich do was w postaci anomalii w organizmie. Przez całe życie takich negatywów uzbiera się „trochę” i nasze ciało zostaje zniszczone i obumiera. Jak auto które eksploatujemy intensywnie, jeżdżąc po dziurach, nie myjąc go, obdzierając lakier musi w końcu odmówić posłuszeństwa.
A co by było jak byśmy myśleli pozytywnie, okazywali radość, wykorzystywali we wszelkich relacjach miłość… Śmiem twierdzić, że jakby żyć w 100% życiem pełnym miłości, radości, bez jakiejkolwiek wątpliwości, wypełnionym wiarą w dobro i Boga zawartego w człowieku wówczas przezwyciężylibyśmy śmierć i stali się… Bogami. Czy jest to możliwe? Wierzę i wiem, że TAK!!