Różne religie, filozofie dają nam różne podejście do życia, do jego sensu, po co tu jesteśmy na ziemi. Chyba wszystkie one mówią o Istotach Niefizycznych czy to Duchu Świętym, czy innych istotach-energiach, które „wchodzą” w nasze ciała aby doświadczać fizycznego świata, aby dzięki temu niby rozwijać się. Niektóre mówią, że mamy tylko jeden żywot, inne znów, że wiele. W tym jednym żywocie mamy sobie zasłużyć na zbawienie i żywot wieczny lub potępienie. Jeden strzał, jedna próba… Te wiele mówią, że cały czas się rozwijamy aby doświadczyć oświecenia czyli coś w rodzaju zbawienia. I nasze kolejne żywoty są związane z poprzednimi. W każdym nowym odkupujemy, naprawiamy coś z poprzednich albo doświadczamy i uczymy się czegoś nowego. To tak chyba w dość dużym skrócie biorąc pod uwagę tylko największe religie i filozofie. Wszystko co tutaj opisuję o prawie przyciągania, miłości, potędze naszych myśli potwierdza teorię, że przychodzimy na ten świat z białą niezapisaną kartą i w trakcie naszego życia, poprzez nasze decyzje kreujemy jedną z wielu naszych przyszłości. Ilość scenariuszy naszego życia wydaje się być nieskończona jak wielość kombinacji w grze szachowej. Może to dowodzić wielości żywotów i ciągłej nauki i rozwoju.
Chyba wszystkie religie zakładają czynienie dobra i istnienie miłości. Uważam, że gdybyśmy naprawdę, tak w 100% kierowali się miłością i odrzucili nasze fizyczne przekonania i przywiązania to byłaby to planeta mlekiem i miodem płynąca. Skąd się więc wzięła ta pierwsza skaza na ludzkim umyśle? Chrześcijaństwo mówi o pierwszym kuszeniu diabła i pierwszym grzechu człowieka po którym został wygnany z raju. Skąd wzięło się w nas zło skoro zostaliśmy stworzeni na boskie podobieństwo? Dobro i zło od dawna toczą batalię o nas więc gdzie było zło przed stworzeniem człowieka?
W buddyzmie mówi się o czterech prawdach które mówią, że: po pierwsze życie jest cierpieniem, po drugie przyczyna cierpienia jest niewiedza, po trzecie istnieje możliwość przezwyciężenia cierpienia. Po czwarte od cierpienia można się uwolnić podążając Szlachetną Ośmioraką Ścieżką, do której należy: właściwy pogląd, właściwe postanowienie, właściwa mowa, właściwe działanie, właściwy żywot, właściwe dążenie, właściwe skupienie. Dosyć to brutalne założenie, że życie jest cierpieniem a jeżeli jego przyczyną jest niewiedza to dlaczego nie pamiętamy tego co nauczyliśmy się w poprzednich żywotach? Jak w grze komputerowej. Startujesz pierwszy raz, giniesz, zaczynasz od nowa. Za drugim i każdym następnym razem dochodzisz dalej ucząc się na błędach aż w końcu przechodzisz całą grę. W życiu wygląda to tak jak byśmy nie pamiętali, ale może się mylę?
Wszystkie odpowiedzi, całe dobro, cała miłość, wszystko jest w nas. To dlaczego tak jakby w momencie narodzin wszystko gubimy, zapominamy??! I tutaj rodzi się moja największa wątpliwość, niewiedza: dla czego cierpią małe dzieci???? Chyba jedynym wytłumaczeniem jest, że rzeczywiście jesteśmy istotami niefizycznymi i albo mamy przeżyć jakąś pokutę albo wybieramy cierpienie w świecie fizycznym aby się rozwijać. Jak to jest…?? Może ktoś podpowie…